Hej, hej!
Uzbierało się trochę pustych opakowań, więc nadszedł czas na kolejne „pustaki” ;), czyli projekt denko. Najwięcej jest opakowań po maseczkach w płachcie, więc zapraszam…
1. Biolaven, Płyn micelarny- dobrze zmywał i przyjemnie
pachniał winogronem. Więcej znajdziecie TUTAJ, gdzie jest pełna recenzja
łącznie z analizą składu.
2. Ziaja Oczyszczanie Liście Manuka, żel myjący
normalizujący na dzień/ na noc- ja borykam się z moją tłustą cerą, więc ten żel
okazał się dla mnie świetny. Ale po tygodniu codziennego stosowania przesuszył
więc używałam go na zmianę z pianką z Tess, o której również jest osobny WPIS. Generalnie byłam z niego
zadowolona.
3. Tołpa Botanic, Czarna Róża, odżywczy krem- miód
regenerujący- treściwa, gęsta formuła kremu świetnie sprawdzała się na noc.
Buzia rano była mocno nawilżona i napięta.
4. Make Me Bio, Orange Energy, krem nawilżający do cery
normalnej i suchej- miałam tylko próbeczkę od Doroty (ze sklepu thenaturalskincare),
ale muszę o nim wspomnieć z uwagi na dwie rzeczy: piękny orzeźwiający cytrusowy
zapach i dodatkowo bardzo przyjemne nawilżenie.
5. Garnier Moisture Bomb, maseczka w płachcie- nawilżyła,
ale bez szału. Chyba spodziewałam się czegoś więcej, jak na przykład po
maseczce ze SpaScriptions, która jest nawilżającą maseczką również w płachcie z
kozim mlekiem i kwasem hialuronowym. To jest dopiero BOMBA - krótki skład,
kozie mleko i kwas hialuronowy na początku listy w składzie!!! Polecam
serdecznie, bo jest doskonale nasączona (może aż za bardzo, ale ja resztki
zawsze wsmarowuję w szyję i ręce) i przecudownie nawilża. Teraz mam całe opakowanie
(5 sztuk) od siostry dostałam, tylko wyciągiem z grejpfruta i kolagenem. Dostaniecie
w TKMaxx.
7. Tony Moly maseczki rozświetlające z ekstraktem z cytryny
i pomidora- fajnie nawilżyły, ale czy rozświetliły cerę, trudno stwierdzić.
Może potrzeba by była częściej i regularniej ich poużywać, żeby ostatecznie je
ocenić. Analizę ich składów znajdziecie TUTAJ, jeżeli tylko Was to interesuje.
;)
8. Bania Agafia, dziegciowa maseczka oczyszczająca do
twarzy- dla mnie numer jeden. Jest bardzoooo wydajna, (aż za bardzo, bo ma się
ochotę na próbowanie przecież innych maseczek ;)), ale i tak do niej zawsze
wracam i mam jej zapas. J
Dodatkowo ładnie oczyszcza, matowi i zwęża pory.
9. Efektima, hydrożelowe płatki pod oczy na bazie ekstraktu
z czerwonego wina- wieki temu je kupiłam w PL jeszcze i tak odwlekłam z ich użyciem
i powiem Wam, że szału nie ma- nawilżyły, delikatnie wygładziły skórę pod
oczami, ale na krótko. Może na większe wyjścia.
10. Westlab relaksujący peeling solny z morza martwego- jak
nie lubiłam peelingów do ciała, tak po użyciu tego przecudownie pachnącego
peelingu moje podejście zmieniło się o 180 stopni ;). Skóra delikatnie
złuszczona, nawilżona, brak tłustego nieprzyjemnego filmu, trzeba tylko uważać
jak są ranki na ciele, bo może piec (wiadomo- sól). To również dorwałam w
TKMaxx.
11. Creightons, argan body, krem do rąk i paznokci- taki
niepozorny, kupiłam w Savers i już mam kolejne opakowanie w akcji. Super
nawilżenie i wchłania się z super prędkością ;), więc do torebki jak
najbardziej.
12. Right Guard, dry, anty- perspirant, 72h ochrony- raczej
nie wspominam o zużytych zapach, ale ten deo spisał się fajnie i ma bardzo
delikatny, mydlany zapach.
13. Olvita, olej kosmetyczny z orzechów macadamia- używany
na włosy, ale na razie do niego nie wrócę, bo w kolejce czekają kolejne oleje.
;) Był ok.
Mam spore denko z kolorówki i trochę starych kosmetyków, o których
będzie kolejny post. Nie obiecuję, że będzie za tydzień, ale… w końcu będzie. ;p
A co do moich pustaczków dzisiejszych, coś Was
zainteresowało może? Dajcie znać jak zawsze!
Buźka i do kolejnego! :)
* Wszystkie opinie bazuję na własnych doświadczeniach i nie są sponsorowane
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Thank you for your comment, I really appreciate you taking your time!